Skończyłem studia, co dalej…?

1. Po pierwsze zrobić to szybciej niż inni przynajmniej dwa tygodnie.  Zazwyczaj można wynegocjować szybszą obronę pracy dyplomowej.

2. Zapisać się na wszelkie portale pośrednictwa pracy, nie tylko na te które działają ale i na te w których ogłoszenie pojawiają się co miesiąc. Najlepiej utworzyć profil na każdym z tych portali i ustawić sobie automatycznego powiadamiacza. Im więcej miejsc tym lepiej. Jeśli jest możliwość w miarę regularnie się ogłaszać (np. gratka.pl). Portali społecznościowych raczej bym nie angażował w poszukiwania bo z reguły to miejsce na ploteczki a nie rekrutację.

3. Odwiedzić rodzime biuro karier, jeszcze przed obroną zorientować się czy nie organizują szkoleń dotyczących spraw rekrutacji (CV, List motywacyjny lub rozmowa kwalifikacyjna). Moi doradcy z biura karier UMK byli kiepscy i nie warto było się fatygować ale może w innych BK jest inaczej. Dalej napisać swoje popisowe CV i List w oparciu o wskazówki doradcy, starać się aby dokumenty rzucały się w oczy, pozostając jednocześnie czytelne, zwięzłe i z tradycyjnym układem merytorycznym. Należy też sprawdzić ich bazę firm w regionie i spisać dane teleadresowe interesujących podmiotów.

3. Zapisać się do prywatnych pośredników pracy, nic nas to nie kosztuje i absolutnie do niczego nie zobowiązuje. Uważam, że mimo wszystko lepiej pofatygować się tam osobiście z CV. W naszym kraju niektórzy po prostu nie akceptują tej formy zgłoszenia i jeśli je otrzymają traktują je po macoszemu. Lista pośredników pracy znajduje sie w lewym menu w dziale Strony, link „Praca w necie”.

4. Jeśli masz jeszcze 24 lata, warto zapisać się też w miejskim Ochotniczym Hufcu Pracy. Jest to pośrednik państwowy ale działa jak pośrednicy prywatni, z tym że organizuje szkolenia i daje dużą szansę za oferty pracy dorywczej. Osobiście miałem do czynienia z tą instytucją i chwalę ją sobie, wpadło mi dzięki niej dużo kasy. Niestety warunkiem granicznym są 24 lata.

5. Przeglądać codziennie oferty pracy szczególnie te w gazecie miejskiej i na pracuj.pl, większość gazet ma swoje stronki gdzie powinien być codziennie aktualizowany spis bieżących ofert pracy, nie trzeba więc ponosić nakładów na kupno gazety.

6. Wybrać się do regionalnych firm, które wyszukaliśmy w Biurze Karier bądź w necie np. w Panoramie Firm (Książek telefonicznych nie polecam, dane mało aktualne). Możemy zrobić to osobiście lub wysyłając list polecony. Z doświadczenia wiem jednak co Was może zaskoczyć (lub nie), że wysłanie listu jest a) tańsze lub kosztuje tyle samo b) zabierające mniej czasu c) bardziej dosadne i bezpieczne. Dlaczego list, ano dlatego że każda korespondencja firmy musi być zaksięgowana i nie da się jej zbyć, chyba nie trzeba tłumaczyć, że eliminuje to niebezpieczeństwo złej woli Pana Portiera lub Portierki itp.  Nie należy srać się o kasę i wysłać polecone, bo zwykły list na poczcie polskiej w tym samym mieście może iść nawet 2 tygodnie. W między czasie jeśli to możliwe wysyłajcie do tych samych firm aplikacje drogą mailową.

7. Jeśli ma się nadmiar wolnej kasy, można zapłacić za ogłoszenie w gazecie miejskiej, kwoty nie powinny być zawrotne. Z tego sposobu nie korzystałem i nie wiem czy jest odzew po takim czymś.

8.  I na końcu Powiatowy Urząd Pracy, inny dla miasta inny dla jego okolic. Powiem krótko, jeśli przez miesiąc lub półtora nie znajdziemy roboty, należy skorzystać z tej ostatniej opcji. Z własnego doświadczenia wiem, że przez urząd szuka się tylko wyrobników z małymi oczekiwaniami finansowymi i zawodowymi. Oferty pracy są po prostu hujowe, a w dodatku urząd nas przymusza do comiesięcznego odhaczania się danego dnia oraz może nam zaserwować tzw. kartę referencyjną, z którą musimy się trochę nalatać. Powtórzę po raz kolejny większość ofert PUPów to oferty nie nadające się dla absolwentów, a my możemy tylko odrzucić dwa razy kartę referencyjną. Można to załatwić zwyczajnie podkreślając podczas rejestracji w PUP, że kategorycznie nie interesują nas oferty pracy typu… Co prawda karą za przekroczenie tego limitu będzie pozbawienie nas statusu osoby bezrobotnej na 3 miesiące, czyli właściwie nic, jednak należy pamiętać o tym że PUP dotuje szkolenia dla bezrobotnych, niekiedy można za frajer zrobić sobie prawo jazdy, kursy ECDL itp. Kwestia tego typu, że nie wiadomo kiedy są szkolenia, no i że część z nich nie dotyczy absolwentów. Jedyną korzyścią bycia w PUP jest możliwość zdobycia dodatkowych kwalifikacji za darmo (łącznie z dojazdami na szkolenia), odbycia stażu, ale o tym później i pogadania z doradcą zawodowym.

9. Dalej nie mamy roboty? W takim razie czym prędzej zapisujemy się do doradcy zawodowego PUP i spotykając się z nim prosimy o ofertę szkoleń lub szybkie telefoniczne info w razie gdyby się pojawiły. Mało kto informuje nowo zapisanych bezrobotnych o ich przywilejach np. doradcy zawodowym, możliwości wydrukowania dokumentów aplikacyjnych czy wypłaceniu dodatku pieniężnego za załatwienie sobie samemu roboty bez pośrednictwa urzędu, oczywiście mając status bezrobotnego.

Jeśli potrzebujemy coś na gwałt i chcemy się czegoś nauczyć nadal pozostając na garnuszku rodziców, to dobrą opcją jest staż. Tylko w 2 na 10 przypadków stażysta zostaje na etacie po stażu, w większości jest to tylko darmowa siła robocza dla firm i instytucji. Pułapką stażu jest to że musimy wytrzymać te 3 lub 6 miesięcy, bo rocznych PUP już nie daje, gdy zerwiemy umowę o staż z powodu innego niż podjęcie pracy to musimy oddać to co dostaliśmy dotychczas od PUPu. Ok a teraz plusy bycie na stażu: po pierwsze kasa, niewielka ale zawsze, po drugie zachowanie statusu osoby bezrobotnej z możliwością dalszych szkoleń, po trzecie zdobycie wiedzy w wybranej firmie – na stażu można się dużo nauczyć.

Obecnie  stażowe wynosi coś koło 600 z kawałkiem + pokrycie dojazdów do miejsca pracy, więc nie jest to  kwota nie do przyjęcia biorąc pod uwagę najniższą krajową i zapierdalanie na produkcji. Załatwiając sobie staż nie liczcie na PUP on tylko finalizuje to co ustalisz Ty i twój potencjalny pracodawca. Czy łatwo załatwić staż? Myślę, że łatwo no chyba, że interesuje Ci instytucja lub firma, która bierze sobie stażystów od lat zapełniając sobie za darmo wakaty. Generalnie u mnie w urzędzie jedna prywatna firma dostawała jednego stażystę z PUPu dla miasta i jednego z PUPu dla okolic. Tak więc liczba stażystów determinuje czy Twój wniosek zostanie rozpatrzony przez PUP pozytywnie czy nie. Ale do meritum, jak to załatwić? Pierwszą rzeczą jaką należy zrobić to wyselekcjonować firmy, w których chcielibyśmy stażować, proponuję wybierać duże prywatne firmy większe prawdopodobieństwo, że nas zostawią. Dalej wykonać telefon, opowiedzieć krótko o naszej sprawie i najlepiej umówić się na spotkanie, zabierając ze sobą wniosek o staż przyniesiony z PUPu. Zapewne osoba, z którą będziecie rozmawiać potraktuje was tak samo jakby przyjmowała kogoś na etat, a nie do darmowej pracy, na pewno będzie rozmowa kwalifikacyjna. Pamiętajcie nie zrażajcie się tym i negocjujcie twardo, jesteście przecież idealnym pracownikiem bo pracujecie za darmo! Która logicznie myśląca firma w Polsce odrzuciła by taką ofertę? Chyba żadna. Więc nie oni wam robią łaskę tylko Wy im, pamiętajcie o tym przy negocjacjach. Zapewne na dopłatę do stażowego nikt się nie zgodzi ale godziny pracy można negocjować i zamiast pracować 8h dziennie można pracować 5 tłumacząc się dodatkową pracą zarobkową itp., można też wynegocjować zakres obowiązków i zobaczyć swoje miejsce pracy przed zgodzeniem się. Stażyście przysługuje wolny weekend, oraz dwa wybrane dni wolne w miesiącu. Gdy już stażodawca zgodzi się na Twoje warunki (jeśli nie to olej go i znajdź innego, który chętnie zgodzi się na darmowego pracownika) zostaw mu wniosek a on zajmie się resztą. Gdy pracodawca wyśle wniosek do PUPu ten musi go jeszcze rozpatrzeć, jeśli jesteś jedynym stażystą w firmie to najprawdopodobniej dostaniesz staż, PUP poinformuje Cię telefonicznie i listownie o tym fakcie, każąc zrobić medycynę pracy czyli podstawowe badania. Będąc już na stażu należy pamiętać o tym żeby nie dać się zdominować i zredukować do speca od brudnej i niewdzięcznej roboty. Niestety słabym punktem stażystów jest to, że najzwyczajniej dają się wykorzystywać i nie negocjują. Stażystę można wyrzucić właściwie tylko wtedy gdy udowodni mu się przyjście do pracy pod wpływem alkoholu lub narkotyków, gdy nie stawia się w pracy dłużej niż dwa niezapowiedziane dni robocze. Co z tego wynika? Ano to, że nie tak łatwo wyrzucić stażystę, trzeba się ostro napocić… tak więc nie bójcie się walczyć o swoje prawa i przestrzeganie regulaminu stażu który powinniście dostać z PUPu przed rozpoczęciem stażu.

Ufff to tyle.

~ - autor: absolwent w dniu 7 marca, 2008.

Dodaj komentarz